Pewnego razu, lat temu cztery, pewne niewiasty - wtedy młode i piękne - postanowiły ulepić pierogi. Pierogów tych starczyć miało dla dwóch rodzin, więc i ich ilość musiała być zacna.
Niewiasty zabrały się za robotę tak jak postanowiły - pierogów nalepiły i rodziny uraczyły. Spodobało im się tak, że postanowiły z tego uczynić swoją świecką tradycję - co roku się spotykać, by pierogi lepić.
Tegoroczne lepienie pierogów wyglądało tak:
1. W oczekiwaniu na farsz - aż dojdzie i wodę - aż się zagotuje (do ciasta)
2. Farsz uczynion! Czas na ciasto...
3. Przygotowanie, ugniatanie i po ugniataniu
4. Pierogom lepiej się leży na ładnym obrazku - najlepiej na stajence (w zamierzeniu twórczyni jest to domek laicki zupełnie, w którym mieszkają same zwolenniczki feminizmu!! ~PAAB)
5. Pierwsze pierogi za płoty!
6. A potem to już z górki - pierogów jak mrówków!
7. Farsz z kapustą i grzybami okazał się niewystarczający dla zbyt dużej ilości ciasta, awangardowo poczynione zostały więc pieruszki ze szpinakiem i z serem. Pychoty! Jeden nawet świąteczny - ze skrzacią czapką.
8. Szybka konsumpcja.
9. Jest świątecznie...
10. ...i brzuszki pełne, więc...
życzą PAAB i lemoor
Szalone Wy. Pierogotwórczynie :)
OdpowiedzUsuńAle bomba foty! Wesołych świat Dziewczyny!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNa pewno (tak myślę) będziecie to lepienie jeszcze długo wspominac z łezka wzruszenia! Świetna tradycja - oby jak najdłużej ją utrzymywać! Tego Wam życzę, no i wszystkiego co najlepsze;) A pierogi były na pewno pyszne!
OdpowiedzUsuńdziękujemy :D i Wam też wszystkiego dobrego w te Święta ;)
OdpowiedzUsuń