środa, 19 grudnia 2012

trzy siostry kwietne...i czwarta, która była pierwszą

I nie chodzi bynajmniej o miesiąc...
Blog doczekał się wreszcie wpisu szyciowego. Mimo że to nie jest to typowy ubraniowy "szyć", a z kategorii dodatki, to i tak moja maszyna miała sporo do obrobienia.
Ponieważ jest to także prezent, nie będę się zbytnio rozwodzić nad tajemnicą moich dzieU, ale trochę mogę. Najpierw jednakowoż prezentacja:


Chciałabym przedstawić przezacne torebki z filcu z dekoracją w postaci ażuru, czy jak to nazwać.
Robiłam je po raz pierwszy w życiu i muszę powiedzieć, że w sumie nic trudnego.
Skąd w ogóle pomysł? Oczywiście z internetu. W poszukiwaniu inspiracji dokopałam się do filcowych torebek w kosmicznych cenach, częściowo zrozumiałych ze względu na użycie skóry, ćwieków i tym podobnych cudów. Ponadto ażur w nich wykonany był za pomocą lasera, którego ze zrozumiałych powodów nie posiadam. Po co ci laser, rzekł mój zdradziecki mózg, bez tego też się da.
Póki więc czegoś nie spróbuję i nie powiem, że się nie da, kwitnie we mnie i zapuszcza korzonki, jak widać na obrazku. Zaczęłam od nożyka takiego z łamanym ostrzem. Nie dał rady wycinać skomplikowanych kształtów. Zamówiłam nawet coś w rodzaju skalpela, który również nie podołał. Wreszcie z odsieczą przybyły nożyczki do paznokci i chwała im za to. Co prawda palec do dziś mam drętwiały, ale było warto.
Filc zakupiłam z metra i mój mężczyzna po ujrzeniu balotu w pokoju zapytał, czy zamierzam wymieniać wykładzinę. Ha, ha, że tak powiem. Nieco później doznał szoku i stwierdził, że jednak ładne te torby z wykładziny.
Na potwierdzenie mych słów o samodzielnym czynieniu aż jedno zdjęcie warsztatowe:


Jak widać końcowa koncepcja spodu uległa deformacji. Cóż, tylko krowa nie zmienia zdania, a w procesie tfórczym to przecież norma.
Szyło się całkiem nieźle, choć filc ma 5 mm grubości, więc  podwójnie będzie 1 centymetr, co napawało mnie chwilowo paniką. Gramaturowo jednak nie był za gęsty i jakoś szło. Złamałam tylko jedną igłę i to w sumie przez własną głupotę, więc właściwie bez strat.



Torby zamykają się na rzep, guzik dla ozdoby. Ogólnie torby zakłada się na ramię, na pojedynczym pasku i szaleć z cegłami bym się z nimi nie z wybrała, ale są w miarę pakowne, choć wlot zbyt wąski, ale czego się nie obejdzie by godnie wyglądać. Rozmiar przyzwoity, ok. 40 na 35 cm, pasek 70 cm.
Jeszcze na koniec zbliżenie na wzory:




Właścicielki zadowolone, a ja obiecałam sobie również uszyć takową jak znów znajdę trochę czasu.

***

A teraz mały "wkrad" tekstowy. Otóż sióstr jest... więcej:P Jedna jednak została podarowana przed obfotografowaniem. Także teraz naprawiam to uchybienie i światu torbę ukazuję!

made by: LEMOOR

(tak, tak, torba ta należy do czwartej "wróżki", zwanej też czarownicą, co to jej nie zaproszono na chrzciny Aurory:P)

wtorek, 11 grudnia 2012

Wszystkie odcienie szarości

I proszę tego nie utożsamiać z książką pani E.L. James:P Ostatni, chyba, szary zestaw w tym roku. Następny post będzie zielono czerwony - jak przystało na święta;)

made by: PAAB

made by: PAAB

made by: PAAB

made by: PAAB

made by: PAAB


wtorek, 4 grudnia 2012

Szaro, ale i różowo

Pogoda coś ostatnio nosi szare garsonki. Słońca brak, kolorowe liście dawno nabrały mokro-burego koloru. Jednak nie każda szarość jest przygnębiająca - oto delikatne szare kolczyki, rozświetlowe różowymi akcentami:)

made by: PAAB

made by: PAAB

made by: PAAB