Post kawowy spowodował coś dziwnego: słupek rtęci na termometrach podskoczył z wrażenia, śniegi się roztopiły, a spod nich wystrzeliły przebiśniegi. Ptaszyska się rozśpiewały, rozkrakały i rozkwiliły. Kociska opuściły pierzyny, kanapy, stosy świeżo wypranych ubrań, w których zalegały dotąd jak mole i pognały w świat z lekka zielony, drąc się w niebogłosy: "wiosna, już wiosna"! Ziemia pokryła się lekkim puszkiem traw, przetykanych buroszarymi, zeszłorocznymi liśćmi. Ciepłość zaległa wszędzie: pod płotem od strony sklepu spiętrzyły się butelki po wódce i puszki po piwie, ulice zafurkotały od samochodów dudniących rytmicznie: "umcyk-umcy", a w otwartych oknach owych wehikułów błyszczały łyse łebki panów o szerokich barach i głupkowatych uśmiechach. Wiosna... Błogość...
I na blogu spod zdjęć zimowych, czyli o takich:
Pięknie bejcowany środek, w kolorze ciemnego dębu:) |
wychynęły zdjęcia zupełnie wiosenne, trawiasto-kwieciste:
I zdjęcia mniej tematyczne, nie-ręko-dzielne, ale wiosennie dzielne, śmiało rosnące i wygrzewające się (w przypadku kota) w najmniejszych nawet plamach słońca:
Skrzyneczka genialna, sprawiła wiele radości mojej żonie;) Polecam!;)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że się podobała:D
OdpowiedzUsuń