Zapraszam więc na liczi literackie.
Z życia Onej i Onego
O depresji
- Eeee – On zdobył się
na nieśmiałą samogłoskę, przeciągając ją nieco, dając tym do
zrozumienia, że jest zmieszany sytuacją w jakiej zastał Oną.
Dobre wychowanie siłą
zamykało mu oczy, strach sugerował ucieczkę, ale kołaczące pod
sercem uczucie do Onej bezlitośnie kazało patrzeć na ten przejaw
całkowicie rozpasanej dewiacji.
Ona uśmiechała się.
Nie był to jednak uśmiech radości czy szczęścia. W zasadzie
ciężko zaliczyć go w ogóle do kategorii uśmiechów przyjemnych.
Rzec, że to uśmiech diaboliczny, to tak jakby nie docenić Diabła,
a Kot z Cheshire też mógłby pobrać lekcję czy dwie. Gdyby chciał.
Koty z założenia mogą wiele. Gdy chcą. Na szczęście, chcą
rzadko.
- Eeee...e? – On
postanowił być stanowczy i zdecydowany, bo nic tak nie dodaje
stanowczości i zdecydowania jak uczucie głodu, a znowuż nic tak
nie zaspokaja głodu jak jedzenie. Biorąc po uwagę fakt, że o
jedzenie dbała Ona, walczył o życie.
Ona, będąc z natury i z
przekonania kobietą, raczyła zwrócić uwagę na stanowczy i
zdecydowany znak zapytania. Z tym samym nieprzyzwoitym i niepokojącym
uśmiechem, nieco niewyraźnie mruknęła do Onego:
- Walczę z depresją.
On, znając Oną na tyle
na ile mężczyzna może znać kobietę, zapobiegawczo milczał, bo
nic tak nie rozwiązuje języka jak milczenie.
-Przeczytałam – dodała
Ona – że pewien facet uśmiechał się bez przerwy przez miesiąc
i zmieniło mu to nastawienie do życia.
On rozsądnie nie zapytał
czy na lepsze. Jak mniemał w innym wypadku Ona nie stosowałaby tej
przerażającej terapii.
Ona widząc kątem oka
konsternację Onego, który wybierał między uczuciem do Onej a
chęcią spożywania, poczuła się zmuszona wyjaśnić. Na chwile
zapomniała się uśmiechać, co sprawiło, że zaczęła przypominać
względnie siebie. Cokolwiek to znaczyło.
- Wyobraź sobie, że
postanowiłam cieszyć się życiem. Naukowcy udowodnili, że do tego
potrzebne jest pozytywne myślenie i twórcze działanie. Uśmiechnęła
się, w związku z czym On znów poczuł się nieswojo i tęsknie
spojrzał na lodówkę. Ona kontynuowała:
-Pomyślałam pozytywnie,
podziałałam twórczo, a nawet odwrotnie, ale depresja jest kusząca.
Walczę z nią cały dzień. Na zrobienie obiadu nie starczyło mi
już czasu.
On przestawił się na
tryb survivalowy. Omijając starannie wzrokiem wykrzywioną w
terapeutycznym uśmiechu Oną, co na 23 m2 graniczyło z cudem, z
kamienną twarzą zabrał się za robienie jajecznicy, która jak
wiadomo wielu uratowała od śmierci głodowej.
Po chwili do kuchni
zajrzała Ona ze swojsko opuszczonymi kącikami ust.
-I jak? - spytał On
między rozgrzaniem patelni a wbiciem jajka.
-Twarz mnie boli –
mruknęła Ona.
-Nikt nie mówił, że
będzie łatwo – On brutalne przewracał żółtą masę patrząc
jak powoli staje się jedzeniem.
-Może wystarczy, że
zjem czekoladę? - spytała Ona z zadumą, na co On gorliwie pokiwał
głową, znajdując w pytaniu Onej nadzieję na jutrzejszy obiad.
I kiedy Ona przeliczała
ilość tabliczek przypadających na każdą ponurą myśl pomnożoną
przez zły nastrój w ciągu roku, On w poczuciu dobrze spełnionego
obowiązku zatracił się w jajecznicy.
ps. niedługo coś szyciowego ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Za wszelkie pozostawione dla nas miłe słowa, z serca dziękujemy :)