niedziela, 11 maja 2014

Coś dla Panów

Sutasz jest dla każdego! Dlatego stworzyłam spinki do mankietów dla męża mego borowego, które przedstawiam poniżej.





piątek, 9 maja 2014

Królik na drogę, czyli stylowo w samochodzie

Dziś króciutko, bo i pora późna.

Na szybko poczyniony, ale praktyczny i uroczy, jak królik miniaturka. Z okazji zdanego prawa jazdy przydatne etui na dokumenty i klucze. Z jednej strony szara kieszonka z napą, a z drugiej czarna z zawieszą na klucze. Ponadto królik może pełnić rolę stylowej kopertówki ;)

Prezentacja:








Miłego!

środa, 9 kwietnia 2014

Siedmiomilowe (a przynajmniej do chodzenia) buty upcyklingowe

Och, nieco czasu upłynęło od kiedy coś się tu działo...
Niestety, czas nie jest łaskawy i nie pozwala robić tego, na co ma się ochotę. Ale mogę Wam obiecać, że jak tylko będzie to możliwe, ruszymy znów na stałe. 
A teraz coś z innej beczki, a mianowicie upcyklingowe buty.
Jakiś czas temu zakupiłam buty, które miały być czarne - przynajmniej na zdjęciu były. Na żywo okazały się zgniłą zielenią i do tego fason nie do końca pasował moim nogom. W każdym razie w moim mniemaniu. Buty przeleżały jakiś czas, aż natrafiłam w sieci na filmik, który pozwolił mi się zainspirować do zmiany. Nie mogę go teraz znaleźć, ale w zasadzie był to jeden z pomysłów Marka Montano. Po wpisaniu w wyszukiwarkę youtube tegoż pana, wyskoczy mnogość filmów z serii DIY, którym się ostatnio nakręcam. Między innymi sposób na ozdobienie butów typu czółenka za pomocą sznurówki. Co prawda, samo sznurówkowe coś mi się średnio podobało, ale podłapałam myśl na przerobienie butów. Drogie nie były więc i szkoda mi nie było. Do pracy co prawda może i się nie nadają, ale na latanie po mieście czy spacer, jak znalazł. Otoż wynik metamorfozy:




Zakupiłam w pasmanterii tasiemkę skóropodobną w kolorze widocznym na zdjęciu. Niemalże idealna do tych butów. Na to wycięcie wyszło mi 1,5 m na jeden but.
Potem wycięłam oczywiście kształt, bardzo na oko, ale sugerowałam się tymi szyciami oryginalnego buta, potem zakładałam na nogę i dopasowywałam.
Następnie podziurkowałam krawędź. Dużo dziurek poczyniłam, oj dużo.


Potem nastąpiła żmudna robota przeplatania tasiemki. Przy Hobbicie pracowicie oplatałam krawędź buta mego, jednego i drugiego (jakież to poetyckie!).

!!!UWAGA GOLIZNA!!!


Na sam koniec wetknęłam jakoś tasiemkę w przednie dziurki, aczkolwiek poczynię tam jednak jakąś kokardę, a może guzik? Ponieważ stałam się szczęśliwą posiadaczką pistoletu z klejem, coś tam przykleję.


Drugi but wyszedł nieco gorzej, gdyż w pewnym momencie zrobiłam dziurki zbyt blisko siebie i trochę się zwija, ale i tak są godne i wygodne. Buty przez wycinanie są luźnniejsze, przez co tasiemka nie odciska się na nodze. 
Mogłabym jeszcze zamiast owijać, zakupić miękką tasiemkę i okleić krawędź buta, bez dziurkowania. 
Także jestem przygotowana do wiosny, mam nadzieje, że Wy też :)

PS. Ponieważ jest to post nr 99, na post nr 100 przygotowałyśmy z PAAB niespodziankę. Mamy nadzieję, że Wam się spodoba.

Miłego!

środa, 26 lutego 2014

Rudy ojciec, rudy dziadek, czy jakoś tak...czyli szoł mast goł on

Uwielbiam jednorazowe strzały w postaci: "Wiesz, gram lisa w przedstawieniu i widziałam taki fajny zestaw". Cóż robię zatem, siadam i szyję, bo nic fajniejszego niż odskocznia od toreb. 
Dziś krótko, bo choroba mnie ciśnie. 

Wzór na maskę i ogon podsunęła mi pomysłodawczyni stroju lisa, zdjęcie jest w sieci, ale nie mogę go znaleźć. Jak tylko odnajdę, dodam link.
 Pomysł na żabot do bluzki wzięłam stąd, bardzo przydatny, muszę sobie też taki strzelić :)
Prezentacja:




Miłego!

sobota, 22 lutego 2014

French Knitting Dolly

Brzmi dość perwersyjnie, a wygląda jeszcze gorzej;) O czym mowa? O przyrządzie do robótek ręcznych, dzięki któremu można stworzyć świetne wisiory i bransoletki. Wygląda to to tak:


A używa się go tak:


Bardzo szybko można dzięki niemu stworzyć sympatyczny wisior. Ten prezentowany poniżej obszyty jest drobnymi koralikami i wykończony szarą dzianiną.




Na żywym modelu dzieło prezentuje się tak:







niedziela, 16 lutego 2014

Każda poetka powinna mieć wypchaną sowę na biurku!

Najlepiej sowę w błękitnych pończoszkach w niebieskie paski. O taką:


Prezent od męża mego borowego

A czemu skaczą mi po głowie sowy i poetyckie refleksje? Bo przydarzyło mi się coś wspaniałego! Zostałam laureatką konkursu poetyckiego "Refleksy" organizowanego przez "Skolwin" w Szczecinie. Dostałam wyróżnienie, z którego się bardzo cieszę:)

A oto jak przebiegała impreza:

W oczekiwaniu na rozpoczęcie

Jury w składzie: Piotr Michałowski, Andrzej Skrendo, Marek Maj

ja...

... i jeszcze raz ja ;)

Część artystyczna: Konrad Pawicki z Teatru Współczesnego w Szczecinie 
oraz Przemysław Nowak

Laureaci

I jak się pewnie domyślacie: laureaci i jury;)
Wyróżniono wiersz, który zadedykowałam Robertowi Frostowi:


znajomku nocy
o zimnym nazwisku
twoje miasto
do mojego podobne
                o zmroku wszystko
                majaczy domem
                i obce się zarazem
                wydaje
noszę w butach
czas
a pod podeszwami
rozchlapują mi się
łby latarni
                nieodgadniona jest dla nas noc
                i my jesteśmy dla niej nieodgadnieni


A i jeszcze rzut oka na nagrody (a co, jak się chwalić to na całego):





Także pozostaje mi podsumować wpis jednym z moich ulubionych utworów... lirycznych;)


wtorek, 11 lutego 2014

Słodkie i pyszne, czyli finał czekoladowej wymianki...

Och, wymiankowego szału ciąg dalszy...Tym razem słodko, bo czekoladowo... Nie powiem, czekolada to coś, co Tygryski lubią najbardziej i co z dziką radością idzie wszędzie, tylko nie w cycki.
Na nieszczęście, dołączone do paczuszki słodkości kusiły mnie jak szatany. Skupiłam się więc na cudownościach innych, a słodkości odłożyłam lubemu, który ma magiczną zdolność pochłaniania słodyczy bez konsekwencji. Wymiankę zorganizowała dekupagekini z bloga moje małe decoupage. I sama organizatorka we własnej osobie byłą moją parą.
Ale teraz czas prezentacji. Co było w mojej paczce (oprócz słodkości, herbatek i przydasiów):

ekotorba level up po raz drugi - tym razem z motywem czekoladowego ciacha
paab pod lemoorem

szalokomin w kolorach zbliżonych do czekolady i niezbliżonych, z guzikami - naprawdę prezentuje się rewelacyjnie, można go nosić dwustronnie (jak czas da, to uszyję sobie taki sam)


A co ja pięknego dostałam:

cud - skrzyneczkę z motywem czekolady i koronką - wiadomo, że do czekolady pasuje kawa - tu moja, w zielonym kubasku

poza tym uroczą zakładkę do książki...

... perełkową bransoletkę...

...oraz, co częściowo widać, mnóstwo słodkości, przydasiów, herbatek.

Dziękuję Kindze na świetną zabawę i wspaniałą niespodziankę. Mam nadzieję, że bawiła się tak dobrze jak ja.

Miłego!

ps. z zapowiedzi: rudy ojciec, rudy dziadek...

niedziela, 9 lutego 2014

poniedziałek, 3 lutego 2014

Były sobie sowy...a w zasadzie są...czyli finał sowiej wymianki

No naprawdę, jak nic się nie dzieje, to nic - a jak coś, to wszystko.

Bardzo przyjemna dla mnie sowia wymianka organizowana przez ...anielskie tchnienie... idealnie wpasowała się w ulubiony ostatnio dla mnie motyw sów...
A Ola, z Lexie' Art idealnie wpasowała się w moje pragnienia posiadania sowiej biżuterii. Jestem więc zadowolona podwójnie, bo i fajny pomysł, i cudna wymianka. 

Ale dość słów, co poleciało ode mnie dla Oli:

ekotorba na zakupy level-up - czyli filcowe uszy i aplikacja
handmade


zakładka z herbatką, broszka z sową i herbaciany zestaw pierwszej potrzeby
handmade

A jakie cudeńka dostałam ja:

urocze kolczyki sowy

śliczną broszkę z sową (miała już debiut na marynarce)

i przecudnej urody haftowaną zakładkę do książki

Poza tym oczywiście herbatki, które w zasadzie już wypiłam :D

Bardzo Ci, Olu dziękuję za te wspaniałości, naprawdę sprawiły mi ogromną radość. Aż żal, że już po wszystkim.

Miłego!

ps. przede mną kolejna torba i finał nie mniej uroczej wymianki czekoladowej u dekupagekini.